sobota, 4 czerwca 2011

Zbierając odłamki

Kiedyś uważałam, że moje życie nie może się rozsypać, rozpaść na kawałki, które rozpadają się z kolei na coraz mniejsze okruszki. Potem sądziłam, że to nic, że mogę jeszcze zatańczyć na tych odłamkach, na które rozpadł się mój świat. Teraz wiem, że jedyne, co mogę zrobić, to pozbierać te okruszki, złożyć i posklejać ile jeszcze da się z nich ocalić i iść dalej. Teraz więc zabieram się do tego sklejania. Poraniona, potłuczona, wciąż trochę rozbita, odbudowuję powoli to, co zwykło się nazywać własnym życiem, dla siebie, nie dla innych. Może bardziej smutna, może trochę zgorzkniała, może i samotna, ale wolna. Nadrabiam zaległości. Wracam do tego, z czego musiałam zrezygnować, bo tak było trzeba. Łapię z powrotem wiatr w żagle. Wracam do siebie. Trochę mi to jeszcze zajmie.

Bardzo długo cisza była na tym blogu. Ale on nigdy - z założenia - nie miał być dziennikiem, czy nawet pamiętnikiem. Raczej miejscem, zakątkiem właśnie, takim przykurzonym zakamarkiem, gdzie gromadzić będę trochę przemyśleń i obrazków, które wydają mi się sensowne, a może nawet ważne.

Chociaż więc na blogu długo nie działo się nic, to w moim życiu w tym czasie działo się wiele. Pożegnałam kilka bliskich osób. Zawiodłam wiele osób, żeby nie zawieść tych najważniejszych, a i tak okazało się, że to zbyt mało. Nie oszuka się czasu, nie wygra się z przeznaczeniem i niestety czasem nadzieja to zbyt mało, by pokonać chorobę. Dostałam kilka szans, które zmarnowałam, bojąc się podjąć decyzję. Straciłam sporo złudzeń. Popełniłam kilka starych błędów. Chciałam za bardzo i zależało mi zbyt mocno. Paradoksalnie, to czasem gorzej, niż gdy człowiek stara się za mało.
Przyjaźń, o której poprzedni wpis się kilku osobom tak podobał, przetrwała tę serię prób jako jedna z niewielu rzeczy. Okazało się zresztą, że przyjaźń to wszystko, co jest nam dane. Tylko i aż. Partnerzy przychodzą i odchodzą, przyjaciele zostają. To czasem bardzo dużo, o wiele więcej, niż mogłabym oczekiwać.

3 komentarze:

  1. Czasem coś musi się skończyć by mogło zacząć się coś...

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Ale czasem tak trudno jest odpuścić, tak trudno jest pozwolić odejść czemuś/komuś, co było bliskie i ważne. Trudno czasem zrozumieć, że to już ten czas... to live and let die...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybym mogła przesłać Ci choć garść radości, kubełek troski lub torebkę nadziei...
    Gdybym tylko mogła...
    Kiedy gruchnęły fundamenty mojego życia nauczyłam się dostrzegać szczęście w detalach: długim śnie, kocich wąsach, kroplach na liściach i brzdęku tłuczonych talerzy ;)
    Polecam zwłaszcza to ostatnie.
    Nie ważne jak drobne są twoje okruszki i jak długo będziesz je sklejać. Czekałam długo, poczekam jeszcze trochę.

    OdpowiedzUsuń